Inflacja to jedno z określeń, które w ostatnim czasie odmieniana jest w mediach przez wszystkie przypadki. Inflacja szaleje, inflacja nas niszczy, odpowiedzialność za inflację przerzucają pomiędzy sobą wszystkie frakcje polityczne. Czym naprawdę jest inflacja i czy faktycznie rozumiemy jej istotę?
Jak dowiadujemy się z mediów, dotyczy ona każdego z nas. Z praktyki wiemy, że ceny wielu produktów szybko w ostatnim czasie wzrosły, a nasze wynagrodzenia faktycznie warte są mniej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Za wszystkim stoi oczywiście inflacja, mechanizm niezrozumiały dla większości. Podręcznikowa definicja inflacji to spadek wartości pieniądza, spadek jego siły nabywczej. By dobrze zrozumieć całą sytuację warto zacząć od faktycznej wartości pieniądze. Wartość wszystkich pieniędzy, jakie w danym momencie znajdują się w obrocie gospodarczym, równa jest wartości wszystkich dóbr i usług wytworzonych w gospodarce. To podstawowe założenie, na którym opiera się współczesny kapitalizm. Przełóżmy to na prosty przykład.
Wyobraźmy sobie, że na ten moment mamy w portfelu 3000 zł pochodzące z naszego wynagrodzenia i wybieramy się do sklepu rowerowego. W sklepie dostępne są dwa rowery, każdy w cenie 1500 zł. Równowaga jest zachowana – wartość pieniądza pokrywa się z wartością produktów w sklepie. Następnie w ramach jakiegokolwiek świadczenia socjalnego otrzymujemy od państwa kwotę 500 zł. 3500 zł w portfelu wygląda bardzo satysfakcjonująco podczas zakupów, jednak czy taka sytuacja oznacza, że po dokonaniu zakupu dwóch rowerów pozostaną nam w portfelu oszczędności? Nic bardziej mylnego! Gospodarka w dłuższym czasie nie lubi próżni, dlatego ceny rowerów dostosują się do naszego budżetu. Bardzo szybko ich cena wzrośnie do kwoty 1750 zł za sztukę. Kwota 3000 zł z naszego prostego przykładu obrazuje oczywiście nominalną wartość wszystkich pieniędzy w obiegu, zaś ceny rowerów to wartość wszystkich wytworzonych dóbr i usług. Jeśli ilość pieniądza w obiegu jest sztucznie podnoszona, ma to szybki i bezwarunkowy wpływ na wzrost wszystkich cen. Widać tutaj wyraźnie, jak pozornie pomocne świadczenia socjalne oraz wszelkie inne formy sztucznego kreowania pieniądza potrafią być szkodliwe w dłuższej perspektywie czasu. Prosta zasada równowagi popytu i podaży miażdży populistyczne slogany polityków o wzroście dobrobytu mieszkańców, jaki wypływać ma z dodatkowego, rządowego wsparcia finansowego. COVID, czy wojna?
Pandemia wirusa oraz stan wojny na Ukrainie podawane są najczęściej jako główne przyczyny inflacji. Dlaczego? Nie tyle sam COVID, co reakcja państw na jego obecność, zaburzyły naturalne procesy gospodarcze. Rządy większości państw wtłoczyły do obiegu potężne ilości pieniądza w postaci różnego rodzaju zasiłków, czy dodatkowych świadczeń. W Polsce takie działania dumnie ogłaszane były jako Tarcza antycovidowa, stworzona i wdrażana na szybko, bez głębszej analizy jej skutków. Właśnie takie dodatkowe 500 zł trafiło do naszego portfela w trakcie wizyty w sklepie rowerowym. 500 zł, które nie pochodziło z naszego wynagrodzenia, ale w ramach gestu ze strony państwa. Rok później ceny rowerów poszły znacząco w górę. Wpływ wojny na Ukrainie na wzrost inflacji ma nieco inny charakter. Załóżmy, że jeden z rowerów w naszym przykładowym sklepie został wyprodukowany w Polsce, drugi – na Ukrainie. Na skutek wojny produkcja rowerów na Ukrainie została zaniechana, przez co na półce pozostał wyłącznie egzemplarz z Polski. I oto mamy do czynienia z sytuacją, kiedy ilość pieniędzy w naszym portfelu pozostała ta sama, ale ilość dostępnych produktów spadła. Ciąg dalszy jest już taki sam, jak w sytuacji z antycovidowym wsparciem. Skutki pandemii i wojny nałożyły się na siebie, co dziś daje nam obraz, o którym tak chętnie wspomina się w mediach.
Co możemy zrobić w tej sytuacji? Kontrolowanie wartości naszej waluty należy zawsze do zadań banku centralnego. W Polsce jest to Narodowy Bank Polski (NBP). To NBP wyznacza sobie cel inflacyjny, czyli poziom inflacji, który jest akceptowalny dla społeczeństwa i niegroźny dla gospodarki. Co do zasady interes NBP powinien być rozbieżny z interesem rządu. Dla NBP dodatkowe 500 zł w naszym portfelu negatywnie wpłynie na cel inflacyjny. Rząd, często w ramach swojej populistycznej polityki, chętnie nam to 500 zł podaruje. Bank centralny dysponuje szeregiem możliwości zwalczania inflacji. Nie może on odgórnie zablokować wzrostu cen, może za to próbować zmniejszać ilość pieniądza w obiegu. Temu właśnie służą, tak boleśnie odczuwane przez kredytobiorców, wzrosty stóp procentowych. Droższy kredyt oznacza mniej dostępny kredyt, zatem chętnych na jego powzięcie będzie mniej. Inne mechanizmy stosowane przez NBP np. te związane z emisją obligacji, nie dotykają nas już tak boleśnie, dlatego odpuścimy sobie wchodzenie w szczegóły. Rozumiemy już, czym jest inflacja. Rozumiemy, z czego przede wszystkim się bierze. Niech nas to skłoni w przyszłości do refleksji, nim kolejny raz opowiemy się za dodatkowym świadczeniem socjalnym. Teraz pozostaje nam zacisnąć zęby i ten trudny okres szybkiego wzrostu cen przetrwać. Ufajmy, że z założenia profesjonalni stratedzy banku centralnego sytuację ustabilizują. Ewentualnie, odpuśćmy sobie kupowanie nowego roweru…
Pingback: W poszukiwaniu dachu nad głową - zmiana miejsca zamieszkania - ZYX Group
Pingback: Płaca minimalna w roku 2024. - ZYX Group
Pingback: AI, a rynek pracy - ZYX Group
Pingback: Bezwarunkowy dochód podstawowy - recepta na dobrobyt? - ZYX Group